W niedzielę Lech Poznań podejmie Cracovię. Mecz przyjaźni na trybunach, ale na boisku będzie liczyć się tylko zwycięstwo. Wszystkim fanom Kolejorza zależy na tym, aby to ich ulubieńcy zapisali sobie na koncie trzy oczka zdobyte z ekipą Michała Probierza. I tak jak od piłkarzy kibice wymagają wygranej, tak od samych siebie wymagajmy mobilizacji na ten mecz.
Po dramatycznym zwycięstwie nad Rakowem Częstochowa, w którym lechitom próbował przeszkodzić nie tylko rywal, ale i sędzia tamtego spotkania pan Mariusz Złotek, który w ocenie wielu powinien już sobie odpuścić bieganie z gwizdkiem, przed Lechem kolejny ważny mecz.
PROMOCJA ALIEXPRESS! KOD RABATOWY 4$ PRZY ZAMÓWIENIU 5$! ZAPŁAĆ TYLKO 1$
Do Poznania zawita drużyna prowadzona przez Michała Probierza, który słynie z tego, że potrafi zastosować różnego rodzaju sztuczki tylko po to, by nie dać przeciwnikowi osiągnąć wyniku na jakim będzie jemu zależało. Na trybunach stadionu przy ulicy Bułgarskiej w związku z tym, że jest to mecz zaprzyjaźnionych ze sobą grup kibicowskich z pewnością zasiądzie większa liczba widzów, niż mogłoby to mieć miejsce przy okazji „zwykłego” meczu. Jednak kibice Lecha Poznań nie powinni oglądać się na to, że niedzielny mecz jest spotkaniem z Cracovią, tylko powinni przyjść w niedzielę na stadion dla samych siebie, ale i dla Kolejorza.
Ze Śląskiem się udało
Piszę to mając w pamięci mobilizację fanów Lecha przed meczem ze Śląskiem Wrocław. Na stadionie pojawiło się wtedy ponad 32 tys. kibiców spragnionych tego, żeby zobaczyć w akcji swój ukochany zespół. Fakt, tamten mecz Lechici przegrali. Jednak nikt na stadionie nie próbował szyderczo gwizdać w kierunku zawodników Dariusza Żurawia. Fani widzieli i doskonale zdawali sobie wtedy sprawę, że ten Lech może być tym Lechem na jakiego wszyscy w Poznaniu, ale i całej Wielkopolsce czekają. Lech walczący, który mimo prowadzenia rywala nie przestaje atakować i za wszelką cenę dąży do tego, aby nie zawieźć swoich fanów.
Zobacz również: Oprawa kibiców Lecha na meczu ze ŚląskiemObrazek jaki zapamiętałem z meczu ze Śląskiem, który przez Lecha został przegrany to smutne twarze kibiców, którzy z całego serca liczyli na to, że Lech wygra. Były to twarze smutne, ale nie było widać na nich grymasu złości. Nie było widać szyderczych uśmiechów, które przez ostatnie miesiące żegnały schodzących z boiska zawodników. Były to twarze pełne nadziei – nadziei na to, że już niedługo nasz Lech dostarczy nam wszystkim takich emocji, o których długo nie będziemy mogli zapomnieć. Nawet pomimo tego, że dziś Lecha Poznań nie wymienia się w gronie faworytów do zdobycia tytułu mistrzowskiego to kibice poznańskiej Lokomotywy są spragnieni emocji. Najlepiej takich z happy-endem. Sobotni mecz z Rakowem był małą nawiązką do tego z czego słynął Lech za czasów Franciszka Smudy. Dobrze grający w piłkę Kolejorz, zdobywający gole, tracący nagle prowadzenie, ale w ostateczności potrafiący tak przycisnąć rywala, że zwycięstwo zostało przy zawodnikach z Poznania.
I tamten mecz z wrocławskim Śląskiem, tamta reakcja na porażkę pokazuję, że walczącego Lecha najbardziej kibicom brakowało.
Zobacz tabelę PKO Ekstraklasy po 6. kolejce
Frustraci, mutanci, czy znajomi zarządu
Zobacz również: Oceny piłkarzy Lecha za mecz z Rakowem
Tak jak oczywistym jest to, że nie uda się wygrać wszystkich meczów i nie wszystkie spotkania będą zadowalały kibiców, tak wiadomo, że prędzej czy później pojawi się krytyka. Tak jest w każdej dziedzinie życia, że zbyt dobrze za długo nie może być, bo wtedy pisząc wprost ludzie wariują i czepiają się najmniejszych błahostek.
Już pal licho, gdyby te przytyki były skierowane w stronę zawodników, bo jeden źle podał, a drugi krzywo pobiegł. To byłoby jeszcze zrozumiałe. Ale bardzo boli mnie to, że bardzo często kibice są kibicom wilkiem. Nie boję się tych słów, bo już na tyle długo jestem związany kibicowsko z Kolejorzem, że umiem postawić twardą, a dla niektórych kontrowersyjną tezę.
Możemy się ze sobą nie zgadzać. Możemy nazywać się frustratami, którzy krytykują wszystko co związane z Lechem (niekiedy bardzo słusznie zresztą), w końcu możemy wypominać innemu, że ten zna kogoś z zarządu lub innego pracownika klubu i nigdy nie odważy się na krytykę w stronę działań prezesów. Ale po co? Co tak naprawdę nam to da, prócz podziałów jakie rosną między nami samymi? Od razu jasno i wyraźnie chcę zaznaczyć, że nie jestem żadną alfą i omegą i nie będę nikomu niczego zabraniał. Ale na logiczne myślenie – co jest dla Nas najważniejsze? Absolutnie bez zająknięcia i bez mrugnięcia okiem każdy z kibiców odpowie, że najważniejszy jest Lech!
Taki wieczór jak ten sobotni podczas meczu z Rakowem i podczas popisów arbitra tamtego meczu pokazują to, jak bardzo tak naprawdę jesteśmy zjednoczeni w jednej myśli. Gdy ktoś próbuję wpłynąć i w jakikolwiek sposób skrzywdzić naszego Kolejorza, to wszyscy, absolutnie wszyscy mówimy jednym głosem. Są to momenty, w których ja się uśmiecham, bo wiem to, że po sukcesie czy po porażce przeżywamy to tak samo.
Przyjdź na mecz, a nie mnie pytasz się!
Bardzo często słyszę od znajomych, że podobała im się oprawa na stadionie, albo śpiewy i kapitalna atmosfera.
Ludzie każdy z Nas może być częścią tej atmosfery. Każdy z Nas może tworzyć oprawę, która będzie zapamiętana na zawsze przez kibiców, nie tylko tych z Poznania. Nie pytajcie tych co byli, bo każdy odpowie tak samo – chcesz to przeżyć?! Ruszaj tyłek i widzimy się na trybunach!
Mi osobiście marzy się #4DychynaLecha i to chciałbym w niedzielę na trybunach zobaczyć! Heeej Lech!
Leszek Urban
Comments
0 comments